Jesień, listopad, będzie więc odrobina sentymentalnej prywaty. 🙂 Moja kolebka, czyli miasto Stargard. Po latach spędzonych tu i tam wędrowiec powrócił w okolice Stargardu, mając tysiąc doświadczeń za sobą i drugi tysiąc poznanych miejsc. Bywałam w Stargardzie, to jasne, ale kilka razy w roku, jako gość. Obecnie mam do Stargardu całkiem blisko. Przywiozłam tu moje dobre ręce, energię i leczniczy masaż. Teraz jest „masaż Stargard”. 🙂
Kiedyś był Szczeciński, drugie miasto w ówczesnym województwie. Moja praca maturalna była pierwsza w ówczesnym województwie, wygrała konkurs. Kiedyś pisałam jeszcze lepiej niż teraz, ale masaż wówczas nie był mi w głowie. 🙂
Wpadłam ostatnio do Stargardu zrobić masaż wyjazdowy. Zjadłam obiad w bistro, które co prawda zmieniło nieco lokalizację, ale nadal mieści się tam i nazywa się tak jak pamiętam.
Zegarmistrz w Stargardzie też jest tam gdzie kiedyś, a sam zakład pamięta czasy sprzed moich narodzin. Jednak wskazując adresy muszę się skupić nad nazwami ulic w Stargardzie, bo w moich młodych czasach niektóre nazywały się inaczej. Ba! Ulica, przy której się wychowałam nazywała się inaczej. 🙂 No i perspektywa oraz odległości wydają się mniejsze. Dorosła pani od masażu widzi Stargard inaczej.
Dziś poza amatorskim pisaniem zajmuję się zawodowym masażem i zabiegami energetycznymi. Pomagam ludziom w Stargardzie i okolicy dochodzić do zdrowia. Żartuję czasami, że naprawiam plecy i głowy, jeżeli tylko ktoś jest gotowy i chce. Wyposażyłam sobie gabinet masażu w pobliskich Dobrzanach, ale w moim rodzinnym Stargardzie jestem stale obecna. Tak więc sezon na „masaż Stargard” uważam za otwarty, na dłużej.
Z miłością 🙂💚
Monika Zgud Sztuki Holystyczne